Piosenki, których nie można przestać śpiewać
Prawda. Każdy ma w głowie, albo gdzieś głęboko w serduchu jakieś ulubione piosenki, które nuci sobie w chwilach radości, a nierzadko w smutku. Liczba mnoga – piosenki.
Jak to się ma do Edwarda Stachury, który – choć stworzył ich kilkadziesiąt – zawsze śpiewał tę jedną: od "Ballady dla Potęgowej (pierwszej)" do "Piosenki dla piosenki" (ostatniej).
Kto go raz posłuchał na żywo, musiał zauważyć, że nie jest to zawodowy grajek, czy pieśniarz – czasami się zacinał a gitara nie zawsze stroiła. Ale jeśli po pierwszej, drugiej piosence nie opuścił sali, raczej zawiedziony niż zachwycony, to musiał zobaczyć i usłyszeć coś, co nie miało nic wspólnego, ze sceną, estradą, mikrofonami, jupiterami i tak dalej.
Bo oto nagle, ten który śpiewał i ten który słuchał, stali się jedną piosenką. Jednym wielkim śpiewaniem. Świętem Śpiewania. Radością i smutkiem. Bólem istnienia i cudem życia.
Bo cala twórczość Stachury, to wielkie "życiopisanie". A jego całe życie to piosenka, której nie można przestać śpiewać.
Zdjęcia wraz z opisem pochodzą ze strony sprzedawcy https://www.empik.com/zlota-kolekcja-wielkie-ci-dzieki-stachura-edward,p1178107478,muzyka-p