Krzysztof Wiśniewski

Krzysztof Wiśniewski

     To już za tydzień, w niedzielę 18 sierpnia o godzinie 10:00 rozpocznie się VI Niebieska Tancbuda - Stachuriada.

 Niebieska Tancbuda - Stachuriada 2024 - plakat

     Tak jak zapowiadaliśmy wcześniej, a dokładnie za sześć tygodni, odbędzie się szósta Niebieska Tancbuda - Stachuriada.

     Już 18 sierpnia 2024 o 10.00 rano w Centrum Promocji Kultury Praga-Południe odbędą się warsztaty poetyckie „Jak zostać poetą?”, będące częścią festiwalu Niebieska Tancbuda.  

Krzysztof Wiśniewski i Wiesław Uchański

     Wydawnictwo „Iskry” przekazało na poczet organizowanego, w czasie naszego festiwalu Niebieska Trancbuda, konkursu poetyckiego Infinitivus Stachury, kilka egzemplarzy „Całej jaskrawości i innych utworów”.

 

Wczoraj miałem wielką przyjemność spotkać się z Elżbietą Murawską, która zaprezentuje swoje obrazy na VI Niebieskiej Tancbudzie.

Stachuriada

     Dzisiaj, czyli dokładnie 8 czerwca 2024 roku, uruchomiona została przez nas nowa strona Stachuriady na Facebooku, pod nazwą Stachuriada.pl .

Marek Słomiak

Dnia 26 maja 2024 roku zmarł  M A R E K  S Ł O M I A K  nasz Przyjaciel , wieloletni członek Klubu Literackiego, pisarz, członek poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Żegnamy Marka 3 VI  o godz. 12.30 na Cmentarzu Junikowskim.

     Drodzy czytelnicy strony Stachuriada.pl. Śpieszymy donieść, iż z niewiadomych dla nas przyczyn strona nasza na Facebooku została zablokowana od 6 maja 2024 r.

 

 

     Zapraszamy serdecznie na VI Niebieską Tancbudę – Stachuriadę, oraz do udziału w II edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Infinitivus Stachury”.

W dniu 19 sierpnia, podczas V Niebieskiej Tancbudy - Stachuriady w Falentach zostały ogłoszone wyniki konkursu „INFINITIVUS STACHURY” inspirowanego twórczością Edwarda Stachury, organizatorami którego były portal Stachuriada.pl oraz Stowarzyszenie Literackie „Witryna” w Stalowej Woli.

Jury w składzie:
Elżbieta Ferlejko – prezes Stowarzyszenia Literackiego „WITRYNA” w Stalowej Woli, jako przewodnicząca jury, oraz Krzysztof Galas – prezes Wielkopolskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, Barbara Rejek – pisarka, redaktorka, animatorka kultury, Leszek Kiński – poeta, animator kultury, za nadesłane zestawy wierszy przyznało następujące nagrody:
Miejsce I - Bogdan Nowicki, godło „Opal”;
Miejsce II - Anna Piliszewska, godło „W kratkę”;
Miejsce III - Dominik Ćwik, godło „S.E.N.”

Jury postanowiło również wyróżnić zestaw wierszy „Archipelag 1” i „Archipelag 2”, dedykowane Edwardowi Stachurze, autorstwa Arkadiusza Stosura (godło Charvieu).
W kategorii II „O urokach Ziemi Raszyńskiej”, za najlepszy wiersz Jury uznało wiersz Anny Piliszewskiej ( godło W kratkę), pt. „Echa i cienie”. SERDECZNIE GRATULUJEMY!

Niżej prezentujemy wiersze laureatów.

Bogdan Nowicki
Godło: „OPAL”, kat. I

FABULA APOKATASTASIS. CZYTAM OPOWIADANIA STEDA.

 

Wracam do młodości, zwłaszcza przy opowiadaniu, kiedy utyka

on pod Annopolem i tapla się w rzece, bo skwar niemiłosierny –

taki jak tego lata, i wieś, i stodoła, i wolność,

 

co jest przekleństwem – bo skoro można iść tam czy siam,

to właściwie idzie się nigdzie: donikąd, do nikogo do

niczego –

 

że bez celu, to małe piwo, że bez szansy na ten cel,

to już jest problem, tak potężny, że ryby wyskakują

na brzeg, aby się nie utopić,

 

- wtedy opowieść jest to zupełnie inna opowieść

- inny jej miąższ

- soczyste opisy tego, co kardynalne, pierwotne, bezsłowne

- z naskórkiem percepcji Błędnopławu, który widząc to,

co widzi, chce przeniknąć powłokę widzialności

- czegoś, co zasłania samym sobą,

 

więc wyłuskuje z otoczenia tysięcy obracających się szprych:

pauzę;

płatki azalii śpiące w leukocytach;

żniwiarzy w szparach okiennic in excelsis soli;

drzazgi tkwiące między żebrami;

miłosierdzie dla oczu, słuchu, dotyku, języka:

całą jaskrawość,

 

kiedy jest Się,

bez podmiotu, bez ego, bez pamięci

poczęcia i kresu,

 

obecnością istniejącą bez jakiegokolwiek wyrazu,

niemotą,

lewituje, a jednocześnie jest tego lewitowania,

pasterzem,

 

kimś komu nie stoi w gardle opierzone pychą

Ja.

 

Bogdan Nowicki
Godło: „OPAL”, kat. I

FABULA APOKATASTASIS. JESZCZE RAZ ZADYMI POPIÓŁ

 

Po Rynku w Aleksandrowie Kujawskim, okryty włoskowatym

puchem zaświatów, przechadza się Sted.

 

Karciarzy bolą stawy kości, kiedy wstają zza stołów, włóczy się

za nimi smog i odciski butów w miękkiej zielonej wykładzinie.

 

Karetki pogotowia wietrzeją przy krawężniku, po nocnym

dyżurze zasypiają z noszami wepchniętymi do środka.

 

Na kawiarnianych placykach druciane krzesełka sterczą do

góry nogami, farba złazi z nich, jak przemijanie.

 

Po kocich łbach turla się butelka po piwie, błyszczy w niej

łuna Mlecznej Drogi, i pluszowy odór ciepła.

 

Spacerują wyprostowane gołębie, aż po cienkie pończochy

mgły, nie potrzebują skrzydeł, starcza im mania chodzenia.

 

Mniej ważą szyldy zawieszone pod sufitem wypukłego nieba,

perfumerie, stemple, weloniarnie zamieniają się w obłoki.

 

Ratuszowy zegar liczy dni, dni mu się mylą, nikt już nie wie,

o której schodzi się na herbatę z aromatem Cejlonu.

 

Pod filarami rosną pieczarki, zatęchłe od petów i niedopałków,

i leży koronkowa rękawiczka bez nazwiska i adresu.

 

Za chwilę ogromna cysterna, sikająca pienistą wodą, zmyje

ten słynny po piątej pięć pejzaż, i tylko w popielniczkach

 

jeszcze raz zadymi popiół.

Anna Piliszewska
Godło: „W KRATKĘ”, kat. I

Za wcześnie, za późno

 

W liściach chrzanu podobnych do postrzępionych uszu

Słonia albo mamuta, kołysze kroplami brzask – czas

Wzuć buty i ruszyć, nie mów że jest za wcześnie, bo

Światło ostrzy już brzytwę.

 

Jeszcze nie całkiem zdarte stare, wierne podeszwy,

Jeszcze się nie popruła koszula, choć w słońcu doszczętnie

Zblakła i zaraz puści na szwach, lecz nie mów że jest za późno,

Bo gwiżdże lokomotywa – jest biała jak świeży śnieg.

 

Do twarzy mi w szarym swetrze, a tobie w wianku z koniczyn.

Na deskach naszych teatrów rozdeptał ktoś rekwizyty, ale to nic,

Naprawdę. Być może jest jeszcze wcześnie, być może już

Bardzo późno. O rynnę zahaczył wiatr – wygwizdał noc

 

I gałęzie, całe w frędzlach pajęczyn – więc nie mów głośno,

Nie szeptaj. Mgła podnosi się wolno, zakasuje swą

Szarą półprzejrzystą sukienkę. Jutro wezmę pod rękę

Moją wierną samotność – powędruję przed siebie, gdy

 

Wieczność wyostrza brzytwę -  zanurzę się w żal i w dal…

 

Anna Piliszewska
Godło: „W KRATKĘ”, kat. I

Zanim

 

Trzymaj się tylko ciszy i gałęzi jabłonki, choć jeszcze nie dojrzały

Owoce – potrząśnij, a deszczem płatków i liści ozdobisz głowę,

Zmęczoną twarz unieś – kory zapach poczujesz i pojmiesz:

 

Trzymać się trzeba tego, co jest w zasięgu garści. I tego co

Księżycowe. Powiezie nas Wielki Wóz, kiedy sierp srebrny pilnie

Ścina płaty powietrza, a myśli krążą zmęczone – wtedy warto

 

Zrozumieć: trzymać się trzeba wiatru, który umie zakręcić

Człowiekiem jak wiechciem słomy, choć taki jest przeźroczysty,

Że być może go nie ma. Lecz trzymać się trzeba drogi

 

Krętej, zastawiać za sobą domy, sady, lasy, kobiety ,

Witając wciąż nowy kurz. Z bezpańskim kundlem się

Zbratać, przehandlować z wiewiórką ostatni orzech

 

Za grosik, za oddech i za obłoki, nim się zeszyty w kratkę

Skośnym pismem zapełni i wreszcie zaśnie spokojnie

Pod dachem nieba zmarszczonym, z kieszenią pomiętych

 

Wierszy nienapisanych  – gdzieś, na rubieżach świata

Wietrznych…

Dominik Ćwik

Godło: „S.E.N.”, kat. I

***

Na dnie tej nocy

w szalonym zwidzie

z diabłem

zagrałem

o poznanie

 

Do krawędzi ostateczności

pozostał tylko mały krok

wszechświat stał już otworem

by zespolić mnie

z wszechistnieniem

 

i nagle szyderczy chichot

i strach

że tam już tylko nicość

 

Ten dzień

przyszedł inaczej

niż zwykle

resztki snu na rzęsach

uderzył przerażeniem

 

Śmierć odeszła

bez rozczarowania

z uśmiechem politowania nade mną

i z niezachwianą

pewnością siebie

 

Dominik Ćwik

Godło: „S.E.N.”, kat. I

***

Rozwiał się

sen niedośniony

spłoszony

blaskiem słońca

patrzyłem

w szklaną kulę

wieczności

ale i końca

widziałem

ból w spojrzeniach

i strach

i radość

na ustach

słyszałem

śmiechy i śpiewy

i lament

w czarnych chustach

rozwiał się sen niedośniony

spłoszony

krzykiem ptaków

dobrze że

nie dośniłem

do końca

wszystkich znaków

Arkadiusz Stosur
Godło: „Charvieu”, kat. I

Archipelag 1

                 Edwardowi Stachurze

Cokolwiek zrobię  nie wiem co będzie dalej Tak pomyślał poszedł skrajem drogi Słońce dopalało się nad wzgórzami gasiło swoja urodę Pierwszy dzień zimy kończył się niespodziewanie

To nic takiego

myśl jest senna ospała nieprzyjemna
tonie w głębinach nieoczywistych
myśli i zdarzeń jeszcze chaos
ten mistrz patosu i hałasu

jest zawsze blisko czaruje olśnieniem
i zachwytem nad pokazem światłocienia w lustrze
załamaniem pogody bruzda na policzku
trywialnym pryszczem

Światło zapala się jasną smugą

do pokoju dziecka
wchodzi matka świeca w dłoniach

drży jest wzrok nie nadąża
za przemianami świata

a jednak jej ufność nie zawodzi
nigdy jej miłość

jest dowodem na istnienie
aniołów synek budzi się rano
i znajduje jedno białe pióro na szarym dywanie

to znak niewątpliwie przywiązania

bogów do ludzi
szczegół  który budzi zaufanie

Dziecko wsiada na konika
mach szabelką budzi się
w chmurze chciałoby się bawić
z aniołami ale ich zabrakło
są na ziemi poszły na wojnę
pochylone zgarbione brudne i głodne

w brunatnych i zielonych mundurach
udają nieporadnie ludzi
jedynie w ich oczach
płonie ogień może to lampa życia

nieporuszony płomyk niesiony

przez świętą postać

Świat staje się przeźroczysty jak ikona
ma geometryczne kształty
wymiary niebiańskiej nieprzyzwoitości

mieni się barwami czerwieni błękitu
lekkiej zielni jakby nie istniały pory roku i czas odłożony w kalendarze

Arkadiusz Stosur
Godło: „Charvieu”, kat. I

Archipelag 2

              Edwardowi Stachurze

Mówił jak mędrzec chciał być pobożny i dostojny a jednak
był tylko zwykłym człowiekiem pozbawionym nadzwyczajnej mocy

Załamanie pogody w środku małego pokoju
nie zdarzało się zbyt często
światło gasło nie pokazywało
swojej niszczycielskiej mocy
dni skracały się na środku
rosła kupka popiołu
melancholijny kurz dostojnie

osiadał na nieporuszonych przedmiotach

nawet kotnie wiedział
gdzie zdrzemnąć się na chwilę
marzył żeby zjeść tłustą rybę
na kolację i zatopić się w marzeniu
o innym świecie tymczasem wszędzie
rozrzucone były zabawki|
nieporządek rujnował świat
ułożony od dwóch lat bez
słów za pomocą gestów
i nieporadnych dźwięków

wydawanych przez bliźnięta
dotykające każdej rzeczy z nabożeństwem
lekiem przekonaniem że to tutaj
kończy się nie poznany dotychczas świat
jak archipelag gdzie
rosną egzotyczne rośliny

pachną zioła słychać cichą muzykę

a my nie możemy doliczyć się
wszystkich szczegółów ufamy
w sens i porządek ruchu wskazówek
zegara nurtu rzeki lotu ptaków
obrotu dalekich planet tylko
czasem udajemy że jesteśmy
filozofami i stwarzamy coś z niczego

mówimy to jest albo tego tu nie było
to jest bytem a to nie jest
zamyślamy się na losem piórka
opadającego w dół aż wreszcie

nadciąga księżyc kroimy chleb na ćwiartki
kropimy go wonną oliwą
gryziemy do sedna smaku
już wiedząc że przyjemność nie jest
grzechem lecz raczej koniecznością
i zasypiamy czekając na poranne
niebo wypełnione obłokami
jak dziecko które chce złapać

krótkimi rączkami balon wspinający się do nieba

Anna Piliszewska
Godło: „W kratkę”, kat. II „O urokach Ziemi Raszyńskiej”

Echa i cienie                                                                                                                      

Dokąd tak biegną pilnie przez zmęczone upałem alejki sennego

parku? Chcą dotknąć zaprzeszłości? Niechaj dotkną – poczują

cierpliwą chropawość kory. Z ptasich wątłych oddechów

wysnuje się nić modlitwy, gdy wytoczy się księżyc jak cynowa

 

patera – jeszcze błysk, a upadnie; utopi w Stawach Raszyńskich

i przestrzeń zadrży ostrożnie, ale  nikt nie dostrzeże nikłych strzępów

poświaty. Noc ma kolor grafitu, lewkonii i suchych liści. W gałęziach

buszuje wicher – porwał komuś kapelusz! – turla go niczym piłkę

 

zszytą z barwnych kawałków zetlałego perkalu. Od Austerii

wyraźnie niosą się echa kopyt –  po onirycznym niebie pędzi, pędzi

pocztylion – gdy kto ciśnie mu listy; porwie je i powiezie

do mieszkańców zaświata.

 

W pałacowych komnatach zamigota kandelabr – zaszeptają kobiety.

obrócą się kołami wieków. Mysz zapiszczy w spiżarniach, złocistymi

ziarnami się napełnią spichlerze, młyn przebudzi swe żarna.

Kot porusza wahadłem szafkowego zegara, ktoś czesze włosy

 

przed lustrem: cień ze srebrnym grzebieniem – skąd sfrunęły do

Falent te lunarne widziadła? Nie zgaduj – nikt nie odgadnie. Jest

odwieczną zagadką, dlaczego to, czego nie ma, próbuje się

uobecniać; oblekać w pozór materii. O parapet zaskrobał

 

szpon chłodnego powietrza. Lecz może to tylko wiatr...

 

Jeszcze raz SERDECZNIE GRATULUJEMY i zapraszamy w do konkursu w przyszłym roku.

Na zdjęciach widać tylko laureata głównej nagrody Bogdana Nowickiego, który jako jedyny przyjechał na wręczenie nagród, i członków Jury.

Elżbieta Ferlejko

Strona 1 z 33

       Dziękujemy Rodzinie Edwarda Stachury za zgodę na wykorzystanie wizerunku i fragmentów twórczości Poety.

     Zapraszamy do wirtualnego zwiedzania domu rodzinnego Edwarda Stachury

     TV Stachuriada to nasz kanał telewizyjny na You Tube. Zapraszamy do oglądania i subskrybowania.

 ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY

     Stachuriada.pl cały czas jest na etapie tworzenia (nie wiadomo, czy ten proces zostanie kiedykolwiek zakończony). Co więcej, w żadnym wypadku nie jest tworem zamkniętym na pomoc z zewnątrz, szerszą współpracę, czy drobne uwagi nie tylko od znawców tematu, bo każdy zainteresowany Edwardem Stachurą jest mile widziany. Chodzi przede wszystkim o to, by znalazło się tutaj jak najwięcej informacji, które chcielibyście tutaj widzieć, a także te, o których chcielibyście powiedzieć innym (począwszy od imprez, koncertów w waszej okolicy, skończywszy na własnych przemyśleniach, artykułach, sugestiach odnośnie technicznej strony Stachuriady). Nasze skromne grono redakcyjne z chęcią przyjmie nowych, stałych współpracowników. Zapraszamy również do udzielania się na  FORUM , albo do bezpośredniego kontaktu z nami poprzez KONTAKT e-mailowy.