Edward Stachura w języku angielskim

     Od kwietnia 2019 roku, istnieje w You Tube, na kanale BezChaosowania2 Archiwum, prowadzonym przez Czesława Michałowskiego, kompilacja wywiadów i wypowiedzi Edwarda Stachury, zobrazowana archiwalnymi zdjęciami. Parę dni temu, cały ten materiał został przetłumaczony przez Kingę Piotrowską na język angielski, za co serdecznie dziękujemy.

     Poprosiłem Czesława, by specjalnie dla nas dokonał transkrypcji, dzięki temu możemy mieć cały materiał w obu językach w formie treści. Link do filmu znajdziecie tutaj „Edward Stachura wywiad [14.07.1971] + inne wypowiedzi (ANG SUB) tłumaczyła: Kinga Piotrowska”. Zawiera on wywiady z poetą z lat 1970, 1971 i 1976, nagrane przez Polskie Radio; dwa nagrania z płyty winylowej „Urodziny” z 1987 roku i fragmenty wypowiedzi ze spotkań autorskich. Serdecznie zapraszamy do oglądania lub czytania.

     Proszę Państwa spotykamy się z pisarzem, tłumaczem i pieśniarzem Edwardem Stachurą. Od jak dawna datują się pańskie zainteresowania Francją oraz jej kulturą?

     E.S.: Moje zainteresowanie Francją datuje się od chwili wyjazdu z tego kraju. Miałem wtedy 11 lat. A było to w roku 1948. Po przyjeździe do Polski odczuwałem dziecinną nostalgię. Nie tyle do całej Francji co do tych miejsc we Francji, gdzie się urodziłem i gdzie spędziłem 11 lat. Potem nowy kraj jakim była dla Polska w sposób dosyć całkowity zaabsorbował mnie. to co było we mnie francuskie , krajobrazy a przede wszystkim język, którym przestałem się posługiwać, to wszystko zapadło w taki jakiś letarg, ale tak naprawdę obudziła się we mnie tzw. francuskość w momencie kiedy poszedłem na studia właśnie na filologię francuską. A tak jeszcze bardziej naprawdę to zainteresowałem się kulturą francuską już po studiach, kiedy po raz pierwszy już po wyjazdu z Francji pojechałem tam znowu, potem po raz drugi, trzeci i poznałem tam ludzi z którymi się zaprzyjaźniłem. I wtedy też, kiedy zacząłem przekładać na język polski poezję francuską.

     Dear All, We are meeting the writer, translator, poet and singer - Edward Stachura. How long have you been interested in France and its culture?

     E.S.: My interest in France dates back to the time I left this country. I was 11 years old at the time, and it was in 1948. After arriving in Poland, I felt childish nostalgia not so much for the whole of France, but for those places in France where I was born and where I spent eleven years. Then, a new country, which Poland was to me, completely absorbed me. What was French in me - landscapes, and above all the language that I stopped using - it all fell into some sort of lethargy. But the so called ‘Frenchness’ woke up in me when I went to university, in fact, to study French philology. And even more so, I became interested in French culture after graduation, when for the first time since leaving France, I went there again. Then, for the second and third time, and I met people with whom I made friends and then, when I started to translate into Polish French poetry.

     Otrzymał pan nagrodę fundacji Kościelskich przyznawaną ich zdaniem dla najlepszego młodego polskiego pisarza

     [ES:dla wyróżniającego się, powiedzmy]

    Był pan w Genewie i przy okazji odwiedził pan krainę swojego dzieciństwa. Chciałem zapytać jak wygląda we wspomnieniu pana ta Francja, ta młodość we Francji, młodość i doroczne francuskie Charvieu?

     E.S.: Święto z okazji, którego się tutaj spotykamy. Tak to było wielskie święto. Pamiętam, od samego rana szedłem na plac miejski w ...... to było to miasteczko gdzie mieszkałem. Na tym placu odbywały się wielkie zawody dla nas młodych. Były różne konkurencje, bardzo urozmaicone i bardzo ciekawe. Może przytoczę kilka: np. była wanna napełniona wodą i pływała w tej wodzie cytryna i należało bez pomocy rąk tą cytrynę z tej wanny wyciągnąć ale bez dotykania również o ściany tej wanny, więc po prostu nie było innego sposoby jak tylko przycisnąć cytrynę ustami do dna i wtedy tam ją złapać. Był oczywiście bieg z zapaloną świecą. Był bieg z łyżką w zębach a na łyżce było jajko. Centralną konkurencją było wdrapanie się na wysoki słup, który był wbity pośrodku placu i który to słup był nasmarowany parafiną i chodziło o to, żeby uzyskać jak największą trudność dopięcia do góry. Gdzieś tam pod szczytem była taka wielka obręcz, żelazna obręcz obwieszona różnymi smakołykami: pęta kiełbasy... niezapominajmy, że to było tuż po wojnie. Były butelki wina również. Ja pamiętam, że udało mi się dwa razy dotrzeć tam do tej obręczy i pamiętam, że za obydwoma razami ściągnąłem butelkę wina dla starszego brata, który stał na dole i dodawał mi otuchy krzycząc z dołu “va isi, Edziu, va isi.”  Można było jeszcze przez tę obręcz wspiąć się na cały szczyt gdzieś jeszcze półtora metra, gdzie zatknięty był sztandar francuski. Jak się dotknęło tego sztandaru, to nagroda była w postaci, już nie pamiętam, dwu czy trzech ton węgla. Ja niestety niedopiąłem tego, znaczy, dochodziłem tylko do obręczy.

     You received the Kościelski Foundation award, in their opinion, for the best young Polish writer.

     [ES:For the prominent, let’s say.]

    You were in Geneva and on the way you visited the land of your childhood. I would like to ask you what this France recalls back to you, this youth in France, the youth and the annual French Charvieu festival.

     E.S.: July 14th , on the occasion of which we are meeting here -yes, it was a great festival. I remember from the very morning I went to the city square in Pomp de Charvieu. It was the town where I lived. A great competition for us, young people, was taking place on this square. There were various games, very varied and very interesting. Maybe I'll quote a few. For example, there was a bathtub filled with water and a lemon was floating in it, and you had to pull that lemon out of the bathtub without your hands. But also, without touching the walls of the tub, so, simply, there was no other way than to press the lemon with your mouth to the bottom and then catch it there. There was, of course, a run with a lit candle. There was a run with a spoon in the teeth, and there was an egg on the spoon. The central game was climbing a high pole which was stuck in the middle of the square and which pole was lubricated with paraffin and the goal was to get the greatest difficulty in getting up. Somewhere under the top there was such a huge hoop - an iron hoop hung with various treats - sausage loops, I don’t remember how long ago it was just after the war. There were bottles of wine, too. I remember that I managed to get to this hoop twice and I remember that both times I took a bottle of wine for my older brother, who was standing downstairs and encouraged me by shouting from the bottom  “va isi, Edziu, va isi.” It was still possible to climb to the top through this hoop, somewhere one and a half meter, where the French flag was stuck. When you touched this flag, the award was in the form, I don't remember now, two or three tons of coal. Unfortunately, I didn't get it. I mean, I only reached the hoop.

E.S. "Na błękicie jest polana"

 

Powiedz mi, co byś chciała?

Cuda ja czynię, Mała!

Martwe zamieniam w żywe.

Zgasłe w płonącą grzywę.

Powiedz mi, co byś chciała?

 

Na błękicie jest polana.

Dwa obłoki to hosanna.

Jeden chłopak, drugi panna.

 

Jeśli chcesz jeszcze więcej,

Wezmę cię ja na ręce:

W góry uniosę dzikie.

Zaprzęg latawców skrzyknę,

Jeśli chcesz jeszcze wyżej.

 

Na błękicie jest polana.

Dwa obłoki to hosanna.

Jeden chłopak, drugi panna.

 

Powiedz mi, co byś chciała?

Cuda ja czynię, Mała!

Chęć masz na lody może?

Albo na młode zboże?

Wszystko dla ciebie zrobię.

(Mój ty mały, wielki Boże!)

 

Na błękicie jest polana.

Dwa obłoki to hosanna.

Jeden chłopak, drugi panna.

--------------------------------------

Jadą razem do Poznania.

 

E.S. There is a meadow in the blue,

 

Tell me what you would like.

I work wonders, little girl.

I change the dead into the alive,

dead one into the burning mane.

Tell me what you would like.

 

There is a meadow in the blue,

two clouds are Hosanna

- one boy, the other girl.

 

If you want even more, I'll take you in my arms.

I will raise you onto the wild mountains,

I will band together a kite cart.

If you want even higher.

 

There is a meadow in the blue

-two clouds are Hosanna

-one boy, the other - a girl.

 

Tell me what you would like.

I work wonders, little girl.

You want ice cream, maybe, or young grain.

I will do everything for you, my little great God.

 

There is a meadow in the blue,

two clouds are Hosanna

- one boy, the other girl.

 To Poznań they travel.

E.S. o powieści Siekierezada

     Moja nowa powieść ,,Siekierezada albo Zima leśnych ludzi'' ma za tło ziemie zachodnie i jak mówi o tym sam tytuł, ma za tło zimę i leśnych ludzi. Tzw. akcja powieści rozgrywa się w lesie na zrębie, gdzie bohater pracuje oraz we  wsi, gdzie bohater mieszka na kwaterze u babci Oleńki. Rozgrywa się także w miejscach okolicznych: w gromadzkiej wsi Hopla, gdzie znajdują się m.in restauracja Hoplanka i ośrodek zdrowia, oraz we wsi Czerniawa, gdzie pewna bliżej niezidentyfikowana baba pędzi bimber, po który od czasu do czasu zachodzą, bohater utworu i jego kumpel po siekierze Peresada. To wszystko to warstwa zewnętrzna utworu. Warstwą wewnętrzną utworu są przeżycia bohatera Janka Pradery, jego niewymowna miłość do dziewczyny, którą nazywa Gałązką Jabłoni, jego dziwna choroba, która objawia się tym, że nawiedza go co pewien czas jakiś dym. Dym, który osadza go i całkowicie obezwładnia. Napisałem tę rzecz w Meksyku, gdzie przebywałem rok czasu na stypendium tamtejszego uniwersytetu w celu studiowania literatury meksykańskiej i hiszpańsko-amerykańskiej. SIekierezada albo Zima leśnych ludzi jest moją, jeśli idzie o ilość, siódmą książką. Wydałem dotychczas trzy tomiki poezji ,,Dużo ognia'', ,,Przystępuję do ciebie'' i ,,Po ogrodzie niech hula szarańcza'' za które to ostatni tomik otrzymałem w ubiegłym roku nagrodę im. Stanisława Piętaka. Wydałem poza tym dwa tomy opowiadań ,,Jeden dzień'' i ,,Falując na wietrze'' za którą to książkę otrzymałem nagrodę wydawców. Wydałem poza tym w ubiegłym roku powieść pt. ,,Cała Jaskrawość''

     My new novel "Axing or the Winter of the Forest’s Folk" has western lands as its background and as the title says itself it has winter and forest people as its background. The so called action of the novel takes place in the forest on the logging site, where the hero works, and in the village, where the hero lives at the grandmother Oleńka’s lodgings. It also takes place in surrounding areas - in the village of Hopla, where there are, among others, the ‘Hoplanka’ restaurant and a health center and in the village of Czerniawa, where a certain, unidentified woman brews moonshine,  which the hero of the novel and his buddy Peresada buy from her from time to time. All this it’s the outer layer of the novel. The inner layer are the experiences of the protagonist - Janek Pradera - his inexpressible love for the girl he calls the Apple Tree Sprig, his strange disease which manifests itself in the fact that from time to time there is some smoke haunting him, the smoke that envelops him and completely overpowers him. I wrote this thing in Mexico, where I spent a year on a scholarship at the university there to study Mexican and Spanish-American literature. "Axing or the Winter of the Forest’s Folk" is my seventh book in terms of quantity. So far, I have published three volumes of poetry: “Lots of Fire,” “I Come Close to You,” and "Let the Locust Hold Sway in the Garden,” for which last volume I received the Stanisław Piętak prize last year. In addition, I have published two volumes of stories "One day" and "Waving in the wind," for which I received the publishers' prize. Last year, I published a novel called "All the Brightness."

     Do tych tekstów, które dotąd przełożyłem, tekstów, które są mi bliskie, należą wiersze francuskiego poety Michael'a Deguy. Trafiłem do niego przez innego pisarza francuskiego, znanego mi przedtem, jeszcze z Polski Roberta Abiracheda - od mnie właśnie zaprowadził do Michel Deguy. Michael Deguy wtedy związany był z grupą Latynosów osiedlonych w Paryżu i zajmował się wtedy wydawaniem takiego pisma, które się nazywało Bouvelard de Poesi. Pismo to powstało dlatego, że zebrała się grupa ludzi, którzy mieli coś do powiedzenia, którzy mieli jakąś, prawda, sprawę do zrobienia i ta grupa ludzi urządzała coś takiego co nazywało się ,,La Phalene'', co znaczy po polsku ,,Ćma''. Dlaczego ,,Ćma''? Bo kiedy się zastanawialiśmy jak nazwać to co mamy zamiar zrobić i niebardzo wiedzieliśmy jak to nazwać wleciała do pokoju ćma i tak zostało. Na czym polegały te Phaleny? Zbierali się poeci, malarze, rzeźbiarze i szło się w miasto. Kiedy trafialiśmy na przykład na parkan, gdzie było dużo wolnego miejsca, jakieś wolne plansze, malarze zaczynali na tych planszach malować , a poeci pisać wiersze. Była to improwizacja. Przechodzący ludzie mieszkańcy tej dzielnicy zatrzymywali się, przyglądali się i częstokroć zaczynała się rozmowa: ,,co to jest co my robimy?'' i ,,po co to wszystko?'' Na przykład raz trafiliśmy na wesołe miasteczko i tam narobiliśmy dużo szumu, bo zaczęliśmy czytać na głos wiersze Apollineire'a odciągając ludzi od różnych huśtawek, gabinetów luster itd., itd. Albo na przykład, gdy trafiliśmy na rozbity samochód, rzeźbiarze wyciągali narzędzia i robiło się z tego samochodu jakieś tam, tak zwane ,,dzieło''. No, i poza tym zapoznałem się wtedy, tzn. przeczytałem wiersze Michaela Deguy i bardzo mi się podobały. Bardzo ciekawie pisał po francusku. Jakoś tak zupełnie inaczej. Robił takie różne rzeczy z językiem francuskim, rzeczy, które wydawać by się mogło nie można z tym językiem robić, jako, że jest dosyć , rygorystyczny. Nie tak jak np. język polski, z którym można sobie robić bardzo różne rzeczy i bardzo potrzebne moim zdaniem, aby odnowić ten język, czy odświeżyć go. Wiersze jego wydają mi się przede wszystkim bardzo mądre. W ogóle Michael jest człowiekiem bardzo poważnym, mimo dość młodego wieku. Jest to taki rodzaj mądrości, takiej starożytnej, ja bym powiedział.
To co mnie ujęło w nim, oprócz jego wierszy, to , przypominam sobie w tej chwili. Kiedy się mówi coś do Michela, kiedy się występuje do niego z jakąś propozycją, to pierwsza rzecz: jego usta układają się natychmiast do słowa: Tak, tzn. do słowa: Oui, mimo, że w trakcie wypowiadania tego Oui, on najpierw mówi: Oui i w trakcie wypowiadania tego Oui, myśli, czy jest w ogóle możliwość zrealizowania tego co mu się proponuje, czy o co prosi się. Coś w tym rodzaju. Jest taka natychmiastowa gotowość, prawda: Oui..... Nieraz to trwa długo to Oui, bo nie zawsze może być Oui, czasami musi być ..Non''

     Those texts that I have translated so far, those which are close to me, include poems by the French poet, Michel Deguy. I came across him through another French writer, Robert Abirached, whom I knew before, from Poland. He just led me to Michel Deguy. At that time, Michel Deguy was associated with a group of Latinos settled in Paris and was then involved in publishing such a magazine that was called Bouvelard de Poesi. This magazine was created because a group of people who had something to say, who had, let’s say, something to do, and this group of people organized something called la Phalene, which in Polish means “moth.” Why "moth?" Because when we were thinking about what to call what we are going to do and we did not know what to call it,  a moth flew into the room and it remained so. What were these “Phalene?” Poets, painters, sculptors gathered up and went into the city. When we found, for example, a fence where there was a lot of free space, some free boards, the painters began to paint on these boards, and poets to write poems. It was an improvisation. People who lived in this district passed by, stopped, watched, and often a conversation began. “What is this? What are we doing? And what is all this for?” For example, once we came across an Amusement Park and we made a lot of noise there, because we began to read Apollinaire's poems aloud, drawing people away from various swings, mirror cabinets and so on. Or, for example, when we came across a wrecked car, the sculptors would pull out tools and make a ,so called, work out of this car. And then, I got acquainted with, I mean, I read Michel Deguy's poems. And I liked them very much. He wrote in French very interestingly. Somehow, he did things so differently with French, things that seemed impossible to do with this language, as it is quite rigorous. Unlike, for example, Polish, with which you can do many different things and very much needed, in my opinion, to renew this language or refresh it. First of all, his poems seem very clever to me. In general, Michel is a very serious man, despite his rather young age. There is such a kind of youth, such ancient one, I would say. What captured me in addition to his poems is, I recall at the moment, when you say something to Michel, when you come to him with some suggestion, the first thing his lips immediately form to is the word “yes”, that is, to the word “oui”, although, when he says this “oui”, he first says “oui” and when he is saying “oui” he is thinking whether there is any possibility of realizing what he is being offered or asked for, or something of that kind. There is such immediate readiness, right, “oui ...”. Not once it takes a long time this “oui ...” because it cannot always be “oui,” sometimes it must be “non.”

     Ja nie śpiewam dobrze, a gram jeszcze gorzej na gitarze. Nie jestem zawodowym muzykiem. Po prostu... Ja piszę i te piosenki są jakimś takim dalszym ciągiem mojej twórczości. One się nie wzięły z niczego, prawda, tylko z tego co ja do tej pory robiłem. I ja nie mam pretensji do tego, żeby śpiewać i grać jak zawodowy śpiewak czy grajek. Tak, że mówię to tylko, prawda, po to, żeby słuchacze zechcieli łaskawie patrzeć na to i słuchać tego z przymróżonym okiem.

     I don't sing well and I play the guitar even worse. I am not a professional musician. I just write. And these songs are kind of continuation of my work. They haven’t come from nothing, right, but from what I have done so far. And I don't have pretensions for singing and playing like a professional singer or musician. I also say it only, right, so that the listeners would kindly turn a blind eye to my singing.

     Chciałbym wyjaśnić jedną linijkę, panie profesorze. Mianowicie, 62. Bo w związku z tym co mówiłem, że wszystko jest poezją i tak dalej, tu jest jedna linijka, która wymaga drobnego komentarza. Mianowicie: ,,Nie rozszarpią na sztuki poezji wściekłe kły''. Pisałem to w tym okresie, kiedy po prostu myślałem, że poezja jest pewnego rodzaju demonem. To było związane z tym, ze po prostu, byłem świadkiem jak kilku moich kolegów i przyjaciół zostało doszczętnie, fizycznie, zdrowotnie zrujnowanych przez pisanie wierszy, czy przez poezję. Wtedy myślałem, że poezja... jak to pisałem, to było w tym okresie jak jeszcze nie wpadłem na to, że poezja to jest sposób bycia, a nie koniecznie pisanie wierszy, myślałem wtedy, że poezja to pisanie wierszy, dlatego właśnie te ,,wściekłe kły'' tej poezji się tu pojawiają.

     I would like to explain one line here, namely, 62, because, in connection with what you said that everything is poetry and so on, this is one line that requires a small comment, namely: “the furious fangs of poetry will not tear us to pieces.” I wrote it at the time when I just thought that poetry was a kind of demon and it was related to the fact that I just witnessed a few of my colleagues and friends being completely ruined physically, by health by writing poems or through poetry, including pat ... At that time I thought that poetry, when I was writing it that was in this period when I had not figured out yet that poetry is a way of being, and not, necessarily, writing poems. At that time, I thought poetry was writing poems, which is why those "furious fangs" of this poetry appear here.

     No przede wszystkim chcę żyć, prawda. Przede wszystkim chcę żyć jakąś taką pełnią życia. Przede wszystkim to. Żyć właśnie prawdziwie. Jest to pewien, jak mi się wydaje, prawda, sposób na to. A nawet pisanie jest właściwie jakąś, drugą sprawą. A co za tym idzie, potem, jakieś honoraria z tego idące, które, no niestety, muszą być, bo przecież trzeba z czegoś żyć. Bo jeśli ja na przykład robiłem na zrębie w lesie, no to robota jest straszliwa, a zarabia się, prawda, grosze. Zarobiłem w ciągu miesiące 1400 zł. Przecież to, jak żyć za to, miesiąc na przykład? No, pisze się właśnie również i po to, choć przykro o tym mówić, bo raczej powinno się to robić, bezinteresownie, nie?

Od mojej strony bezinteresownie. To znaczy, ja nie powinienem brać za to pieniędzy. No, ale gdybym ja nie brał pieniędzy to, w końcu, gdzieś tam, prawda, staję przed faktem, że nie mam z czego żyć. 

     Well, first of all I want to live, right. I want to live kind of life to the fullest. First of all, that’s it. Just to live truly. This is, I think, right, a way to do it. And even, writing is actually ... the second matter. And hence, then, some ... fees arising from it, which, unfortunately, must be because ... because ... you have to live on something. Because if I, for example, when I was working on the logging site in the forest, where the work is terrible, and at the same time there were, right, pennies ... I earned PLN 1,400 in a month. After all, it's ... how to live for it ... a month for example? Well, one writes also for this, although I am sorry to talk about it, because it should rather be done free, no?

Such a meeting should be also, in my opinion, disinterested on my part. I mean, I shouldn't take money for it. Well, but if I did not take money then ... finally somewhere, the truth is, that I have nothing to live on.

     Czy podczas swoich podróży, natknął się pan na jakieś niebezpieczeństwo, szczególny przypadek, który utkwił panu w pamięci? Może, by pan wypowiedział się.

     E.S.: No.. bardzo wiele razy już. Wiele razy. Ale mówienie o tym, [niezroz.]  właściwie byłoby wkraczaniem w jakaś taką, sferę intymną? to znaczy, ja po prostu mogę [niezroz.]  do książek. Nie muszę opowiedzieć, prawda, gdzie to było, o co poszło. Nie zawsze ja byłem niewinny, prawda, czysty itd, itd.

     [niezroz.] interesujące [życie?]?  (śmiech)

     E.S.: Na pewno.

     During your travels, did you come across a danger, a special accident that you got stuck in your mind? Maybe you would say something?

     Well ... many times, many times ... But talking about it [not comprehended] would actually be entering into a kind of ... an intimate sphere? It means: I can just [not comprehended] … also for books. That way, I don't have to tell you, right, where it was, what it went for. I wasn't always innocent. Right ... clean etc. etc.

     [not comprehended] an interesting [life?]

     E.S.: For sure.

     Urodziłem się w roku 1937 we Francji, w małej osadzie złożonej z imigrantów najprzeróżniejszych narodowości. Do Polski przyjechałem w roku 1948. Piszę wiersze i również opowiadania. Dzieciństwo miałem spokojne i piękne. Mając jeszcze siedem lat śniło mi się, że posiadam zdolność lotu. W tym czasie zacząłem uczęszczać do francuskiej szkoły elementarnej i sny zaczęły się zmieniać jak nowe obrazy w fotoplastikonie. Drugą wojnę światową pamiętam tylko ze smaku czekolady, którą obdarowywali nas Amerykanie. Kiedy miałem jedenaście lat rodzice doszli do wniosku, że należy opuścić słodką Francję i powrócić do jeszcze słodszej Polski. Z opowiadań i książek słyszałem dużo o wilkach grasujących w Polsce. W listopadzie 1948 roku przyjechaliśmy do Polski. Nie widziałem nigdzie wilków, ale nie mogłem się spodziewać, że tak małe będzie moje rozczarowanie. Osiedliliśmy się w ponurym miasteczku w Aleksandrowie Kujawskim, tutaj skończyłem szkołę podstawową. Ponieważ wykazywałem wysokie zdolności oddano mnie do gimnazjum w Ciechocinku, żeby zrobić ze mnie inżyniera lub doktora. Po trzech latach przeniosłem się do liceum ogólnokształcącego Gdyni, które ukończyłem i gdzie do tej pory otoczony jestem legendą, jak wyczytałem na tamtejszej szkolnej gazetce. Jeden rok, to znaczy 1956 włóczyłem się po Polsce, napotykając wszędzie ślady wilków, a nigdy ich samych. Potem zacząłem studiować filologię francuską na KUL'u, gdzie doskonała dobroć kilku osób wzruszyła mnie do głębi. Studia przerwałem przede wszystkim z własnej winy, a może z winy wierności tradycji moich wielkich amcetre.

     I was born in 1937 in France, in a small settlement of immigrants of all nationalities. I came to Poland in 1948. I write poems and stories. My childhood was calm and beautiful. When I was still seven, I dreamed that I had flight abilities. During this time, I started attending a French elementary school and dreams began to change like new paintings in a peepshow. I remember World War II only from the flavor of the chocolate that Americans gave us. When I was eleven my parents came to the conclusion that we should leave sweet France and return to even sweeter Poland. From stories and books I heard a lot about wolves prowling in Poland. In November 1948 we came to Poland. I didn't see wolves anywhere, but I couldn't expect my disappointment to be so little. We settled in a gloomy town in Aleksandrów Kujawski. I graduated from primary school here. Because I showed high abilities, I was sent to the gymnasium in Ciechocinek to make me an engineer or doctor. After three years, I moved to a high school in Gdynia, which I graduated from and where a legend of me has still persisted, as I read on the school's newspaper. One year, that is 1956, I was wandering around Poland, coming across the traces of 'wolves' everywhere and never encountering them myself. Then, I started studying French philology at the Catholic University of Lublin, where the excellent kindness of several people touched me deeply. I interrupted my studies, first of all, because of my own fault, or maybe because of the faithfulness to the traditions of my great “ancetre.”

Krzysztof Wiśniewski

       Dziękujemy Rodzinie Edwarda Stachury za zgodę na wykorzystanie wizerunku i fragmentów twórczości Poety.

     Zapraszamy do wirtualnego zwiedzania domu rodzinnego Edwarda Stachury

     TV Stachuriada to nasz kanał telewizyjny na You Tube. Zapraszamy do oglądania i subskrybowania.

 ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY

     Stachuriada.pl cały czas jest na etapie tworzenia (nie wiadomo, czy ten proces zostanie kiedykolwiek zakończony). Co więcej, w żadnym wypadku nie jest tworem zamkniętym na pomoc z zewnątrz, szerszą współpracę, czy drobne uwagi nie tylko od znawców tematu, bo każdy zainteresowany Edwardem Stachurą jest mile widziany. Chodzi przede wszystkim o to, by znalazło się tutaj jak najwięcej informacji, które chcielibyście tutaj widzieć, a także te, o których chcielibyście powiedzieć innym (począwszy od imprez, koncertów w waszej okolicy, skończywszy na własnych przemyśleniach, artykułach, sugestiach odnośnie technicznej strony Stachuriady). Nasze skromne grono redakcyjne z chęcią przyjmie nowych, stałych współpracowników. Zapraszamy również do udzielania się na  FORUM , albo do bezpośredniego kontaktu z nami poprzez KONTAKT e-mailowy.